niedziela, 13 października 2013

Jak Polacy przechwycili V2



V2 - z niem. Vergeltungswaffe 2 czyli broń odwetowa 2.  Był to pierwszy w historii, udany konstrukcyjnie, rakietowy pocisk balistyczny. Został skonstruowany przez zespół niemieckich naukowców, pod przewodnictwem Wernhera von Brauna. Inna nazwa V2 z jaką możemy się spotkać to A4. Pocisk V2 jako pierwszy przekroczył linię Kármána ( wysokość 100 km), wchodząc w przestrzeń kosmiczną.  Prace nad tą nową bronią rozpoczęto już w połowie lat trzydziestych. Na badania przeznaczano ogromne środki, a nadzór spoczywał w rękach kierownictwa Wojsk Lądowych Wermachtu.  Na początku prace wykonywane były w doświadczalnym ośrodku rakietowym w pobliżu wioski Kumersdorf, na południe od Berlina. Ze względu na wagę przywiązywaną do prac nad nową bronią przez kierownictwo III Rzeszy jak i samego Adolfa Hitlera oraz z powodu niewystarczających możliwości ośrodka w Kumersdorfie, w 1937 wybudowano nowy ośrodek badawczy na wyspie Uznam w pobliżu wioski Peenemünde. W tym samym roku prace nad V2 zostały przeniesione do nowego ośrodka.


Do 1943 roku alianci nie zdawali sobie sprawy z wagi prac prowadzonych przez Niemców w ramach V2. Nie mieli też pojęcia o roli ośrodka w Peenemunde. Ważnych informacji dotyczących samego ośrodka jak i badań, nad którymi tam pracowano dostarczył wywiad AK w lutym 1943 roku. Informacje przesłane przez polaków, przyczyniły się do zbombardowania niemieckiego ośrodka przez brytyjskie lotnictwo, w nocy z 17 na 18 sierpnia 1943 roku. Aliancki nalot dał Niemcom dużo do myślenia. Postanowili przenieść badania do małopolski, a dokładnie na położony między Mielcem a Dębicą  poligon wojskowy SS "Heidelager". W tym miejscu, na terenie wysiedlonej wsi Blizny, utworzono ściśle strzeżoną strefę. We wrześniu  1943 roku, nowy poligon wizytował sam dowódca SS Heinrich Himmler.
  Do Blizny zaczęły przybywać transporty z różnych stron Rzeszy, z bardzo tajemniczymi ładunkami. Potem rozpoczęły się testy V2. Całą sprawą od razu zainteresowali się polscy partyzanci . Żołnierze z AK Okręgu Dębica, zdobyli masę informacji i liczne części z rozbitych rakiet. Części trafiały do laboratoriów AK, w ich  badaniach   brali udział miedzy innymi :  prof. Janusz Groszkowski, prof. Marceli Struszyński i inż. Antoni Kocjan. Dane które były przekazywane na Zachód uzyskiwały uznanie Brytyjczyków. Niektóre części trafiały nawet na biurko samego Churchilla. Polacy szybko doszli do wniosku, że nie uda im się szybko zrekonstruować rakiety, jeżeli nie będą mieli dostępu do nieuszkodzonej V2. Dlatego dowódca AK, gen. Tadeusz Bór-Komorowski wyraził zgodę na specjalną akcję Kedywu, której celem miało zostać pozyskanie pocisku.


Odpalenie rakiety V2 w ośrodku badawczym w Peenemünde. Zdjęcie wykonano 4 sekundy po starcie rakiety, w dniu 21 czerwca 1943 roku

Pierwszy plan zakładał bezpośredni atak na placówkę. Jednak został odrzucony z powodu zbyt dużych sił niemieckich, stacjonujących na tym obszarze. ( Po akcji ludność cywilną, na pewno spotkały by represje)
Ostatecznie przyjęto plan, w którym celem ataku stał by się pociąg przewożący V2. Według informacji wywiadowczych, transport rakiet z Rzeszy do Generalnego Gubernatorstwa odbywał się pociągami Kraków- Brzesko- Tarnów- Dębica do stacji Kochanówka, a dalej specjalnie zbudowaną linią, na poligon. Atak miano przeprowadzić  na odcinku  linii Brzesko-Tarnów. Zadanie to miał wykonać odział warszawskiego Kedywu w sile jednej kompanii. Uderzenie mało nastąpić, po zatrzymaniu pociągu czerwonymi światłami. Zlikwidowawszy ochronę transportu, zamierzano przeciągnąć pociąg na najbliższą stację. A tam przy pomocy dźwigu przeładować pocisk z pociągu na samochód ciężarowy. Potem miał zostać ukryty gdzieś na Podkarpaciu, gdzie mieli się nim zająć konspiracyjni naukowcy.

Dużym problemem logistycznym był załadunek i transport V2. Dowództwo Kedywu nakazało przygotowanie samochodu, mogącego uwieźć pocisk rakietowy o długości 15 metrów i ważący ok. 4 ton. Pace przy pojazdach zabrały najwięcej czasu, kiedy je skończono przyszła decyzja o opóźnieniu akcji o kilka tygodni. Powodem opóźnienia było zaangażowanie oddziałów Kedywu w uderzenia na mosty kolejowe, na linii Kraków-Lwów. Ta akcja miała pierwszeństwo, ze względu na lądowanie aliantów we Francji. Akcja ta mała utrudnić przerzut oddziałów Wermachtu, z frontu wschodniego. Pomimo tych wszystkich opóźnień, gdy było już wszystko dopięte na ostatni guzik, w rejonie Sarnak nad Bugiem spadł pocisk V2 i nie eksplodował.  Żołnierze AK szybko ukryli cenną zdobycz tak, iż Niemcy nie mogli jej znaleźć. Długo przygotowywana akcja została odwołana.

Po przebadaniu  przez naukowców z AK, zdobyta rakieta została  rozmontowana i wysłana drogą lotniczą do Londynu. 

 25 lipca 1944 roku o godzinie 19:28 z lotniska Campo Casale we Włoszech wystartowała Dakota z 267 Dywizjonu RAF'u a wylądowała, 23 minuty po północy na lądowisku "Motyl"  pomiędzy wsiami: Wał-Ruda, Zabawa i Jadowniki Mokre koło Tarnowa. W czasie tej akcji, która nosiła kryptonim "Most III" przerzucono do Polski między innymi : Kazimierza Bilskiego, Jana Nowaka, Leszeka Starzyńskiego,  i Bogusława Ryszarda Wolniaka.
Dakota należąca do 267 Dywizjonu RAF

Wraz z częściami V2 do Włoch przerzucono : Jerzego Chmielewskiego, Józefa Retingera, Tomasza Arciszewskiego, Tadeusza Chciuka  oraz Czesława Micińskiego.

Start samolotu nie odbył się bez problemów. Podmokły grunt sprawił, że samolot się zakopał. Dwie próby ruszenia maszyny zakończyły się niepowodzeniem. W zaistniałej sytuacji rozważano zniszczenie samolotu. Spróbowano jeszcze raz. Samolot opróżniono z bagażu i podłożono deski pod koła, po ponownym załadunku, Dakota wzbiła się powietrze. We Włoszech samolot wylądował o 5:43 nad ranem. Akcja razem z pobytem na ziemi w Polsce trwała 10 godzin i 15  min i było w nią zaangażowane ponad 400 osób.

Pomnik z okazji 60-lecia akcji III most


1 komentarz:

  1. Sposób w jakim stylu dokonano po egzekucji pochówku podkreśla kontynuację zbrodniczej działalności okupantów i to bezapelacyjnie. Natomiast pominięcie w reportarzu za co został skazany na Karę Śmierci - Motywacji czynu umniejsza rangę patriotyzmu skazanego.

    OdpowiedzUsuń