Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Międzywojnie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Międzywojnie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Jak Piłsudski w 1933 roku chciał zaatakować III Rzeszę...

Dzięki Józefowi Piłsudskiemu mogliśmy uniknąć II wojny światowej. Mogliśmy ocalić 50 mln ludzi. Europa mogła pozbyć się Führera zanim stworzył militarną potęgę. To własnie  Piłsudski jako jedyny z europejskich przywódców, widział zagrożenie dla całego kontynentu w zdobywającym władzę w Niemczech Hitlerze. Przez kilka lat prowokował Niemców, by doprowadzić do wojny prewencyjnej, którą Polacy z pewnością  by wygrali.

30 stycznia 1933 roku, dzięki poparciu większości generalicji, czołowych przedstawicieli przemysłu i finansjery, Adolf Hitler został powołany przez Paula von Hindenburga na stanowisko kanclerza Niemiec. 27 lutego tego samego roku, spłonął Reichstag(parlament) w Berlinie. Hitler wykorzystał oczywiście  to wydarzenie do własnych celów.  Przy neutralnej postawie Hindenburga rozwiązał parlament i rozprawił się z komunistami. 23 marca wprowadzono ustawę o pełnomocnictwach, czyli w praktyce przekazano całą władzę Hitlerowi.


Piłsudski dobrze znając  zbrodnicze plany Hitler, postrzegał  w nim zagrożenie pokoju panującego w tym czasie w Europie. Marszałek dobrze zdawał sobie sprawę, że wybuch następnej wojny to tylko kwestia czasu. Nie był temu obojętny, bo wiedział, iż areną walk znowu może stać się Rzeczpospolita. Adiutant Lepecki zapytał kiedyś Piłsudskiego, czy Hitler ma zamiar napaść na Polskę. Piłsudski odpowiedział: "Nawet gdybyśmy to my na niego napadli, to też byłaby obrona" . Dlatego też Marszałek rozpoczną przygotowania do wojny prewencyjnej, nie przestając przy tym prowokować Niemców. Znamienny był incydent z 15 czerwca 1932 r., kiedy to na jego osobisty rozkaz,  bez zgody niemieckich władz Wolnego Miasta Gdańska, do portu wpłynął polski kontrtorpedowiec "Wicher", by czynić honory wobec wizytującej miasto  eskadry okrętów brytyjskiej Royal Navy.  Do tego załoga "Wichra" otrzymała rozkaz otwarcia ognia do najbliższego budynku rządowego, gdyby władze przeciwstawiały się polskiej banderze.  Po objęciu przez Hitlera  stanowiska kanclerza w 30 stycznia 1933 roku, Piłsudski brał pod uwagę możliwość krótkiego i lokalnego konfliktu z Niemcami wiosną 1933 r. Chciał rozdrażnić Hitlera by to on pierwszy zaatakował. 6 marca 1933 r. polski transportowiec "Wilia" wyładował w polskiej strażnicy na Westerplatte dodatkową, nieprzewidywaną w umowach kompanię piechoty. Pół roku później w Krakowie na Błoniach zorganizowano największą w historii Polski defiladę kawalerii.  Ściągnięto na nią najlepsze jednostki w pełnym uzbrojeniu- tak jakby wyruszały na wojnę. 6 października 1933 roku, w całej Polsce gen. Gustaw Orlicz-Dreszer zarządzi alarm bojowy. Zorganizowano wtedy ćwiczenia zaraz przy granicy z Niemcami, w których wzięło udział około  80 % dużych  jednostek Wojska Polskiego. Tego dnia zgromadzono między Katowicami a Krakowem 110 tyś WP w pełnej gotowości. Na skutek doniesień Abwery, Niemcy potraktowali poważnie możliwość ataku ze strony Polski. Przestraszony minister wojny gen. von Blomberg, wydał 25 października 1933 r. dyrektywę dla niemieckich sił zbrojnych na wypadek wybuchu konfliktu z Polską.

 Rewia kawalerii Wojska Polskiego w Krakowie 6.10.1933 r . Była ona jedynie fragmentem alarmu bojowego dla wszystkich jednostek Wojska Polskiego na wypadek wojny z Niemcami

2 maja 1933 roku, Piłsudski złożył Hitlerowi oficjalne ultimatum ; albo  Niemcy wyrzekną się  żądań rewizji granicy z Polską, albo wojna! Hitlerowi przekazał to w imieniu Marszałka, na spotkaniu w gmachu Kancelarii Rzeszy Alfred Wysocki, polski poseł w Berlinie. Hitler był wstrząśnięty,  wtedy jeszcze nie dysponował potężną armią. Dlatego nie pozostawało mu nic innego, jak tylko przyjąć ultimatum i dalej przestrzegać obowiązujących traktatów. Tydzień wcześniej w Berlinie odbyła się narada; Hitler i członkowie Reichswery dyskutowali na temat możliwości ataku ze strony Polski. Generałowie przekonali Hitlera do ustąpienia  Polsce, argumentowali to, tym iż  Niemcy mogą skutecznie bronić przed Polakami jedynie 50-kilometrowego frontu  i nie posiadają  środków na prowadzenie wojny.

Wojsko Polskie w 1933 roku miało duże szanse wygrać wojnę z Niemcami. III Rzesza tkwiła wtedy w kryzysie gospodarczym. Hitler chciał szybko zmilitaryzować armię, ale okazało się to nie takie łatwe. Niemcy nie posiadały armii, jedynie słabą, 100 tys. Reichswerę. Piłsudski natomiast miał do dyspozycji 400 tys. dobrze wyszkolonych żołnierzy, małą ilość sprzętu zmotoryzowanego, ale Niemcy przez ograniczenia Traktatu Wersalskiego mieli jeszcze mniej. Polska artyleria, mobilne i znakomicie uzbrojone w działa, karabiny maszynowe i moździerze brygady kawalerii dawały nam dużą przewagę.  Przeprowadzając mobilizację powszechną mogliśmy pozyskać dalsze 250- 300 tys. żołnierzy. Mieliśmy też zapasy amunicji, gdy Niemcy nie mieli ich wcale. Prusy Wschodnie, Wolne Miasto Gdańsk i zachodnia część Śląska były praktycznie bezbronne, można było zająć je prawie bez walki.


Piłsudski dobrze zdawał sobie sprawę, że nie  zdoła sam obalić Hitlera. Dlatego wielokrotnie zwracał się do przywódców innych państw. Próbował zwrócić uwagę na rosnące zagrożenie ze strony nazistowskich Niemiec. Najbardziej zależało mu na wsparciu Francji i Wielkiej Brytanii. Kierował do nich licznie zapytania, czy w razie ataku będą w stanie pomóc Polsce. Odpowiedzi nie brzmiały zachęcająco. Francja i Anglia nie widziały w Hitlerze niebezpieczeństwa. Nad Sekwaną uważano go raczej za oszołoma. Zresztą, gdy w 1939 Niemcy zajmowali Sudety i Czechosłowację, Francja i Anglia nadal nie zdawały sobie sprawy z powagi sytuacji.  Problem zauważyły  dopiero w 1940 roku, gdy Hitler najechał na Europę Zachodnią, w tym na Francję. Anglicy obawiali się, że wojna z Niemcami przyniesie 30 tys. ofiar i nie chcieli zaryzykować. Ciekawe czy ignorowaliby Piłsudskiego gdyby wiedzieli, że II wojna światowa przyniesie niebotyczną liczbę, 50 mln ofiar. 
 25 lipca 1932 Polska  zawarła pakt o nieagresji z Rosją, aby na wypadek wojny z Hitlerem nie dostać ciosu w plecy od Stalina. Intencje Piłsudskiego dobrze pokazuje jego rozmowa z ppłk. Kazimierzem Glabiszem, oficerem do zleceń Marszałka:

"Marzeniem Niemiec jest doprowadzić do kooperacji z Rosją, jak za czasów Bismarcka. Dojście do takiej kooperacji byłoby naszą zgubą. Do tego dopuścić nie można. Mimo ogromnych różnic w systemach i kulturze Rosji i Niemiec, trzeba stale pilnować tej sprawy. Na świecie powstały już dziwniejsze sojusze. Jak przeciwdziałać? Zależnie od danej koniunktury: bądź nastraszaniem słabszego, bądź kolejnym odprężaniem stosunków. Gra będzie trudna przy paraliżu woli i krótkowzroczności Zachodu oraz nieudania się moich planów federacyjnych"

Mimo niezrozumienia w rządach Francji i Anglii, Piłsudski nie zrezygnował z wojny prewencyjnej. Zwracał się o poparcie dyplomatyczne  również do USA. Przyjaźnił się z prezydentem Hooverem, który tak jak Piłsudski rozumiał zagrożenie hitlerowskie. Na polecenie Hoovera podjęte zostały sekretne konsultacje dyplomatyczne i wojskowe z Polakami. We wrześniu 1932 roku do Warszawy przyjechał gen. Douglas MacArthur, szef sztabu amerykańskich sił lądowych. Otrzymał od Polaków najtajniejsze szyfry sowieckie "Fiołek" (stosowany przez Rosjan do 1954 r.) i "Rewolucja" i elementy niemieckiej maszyny szyfrującej- Enigmy( w grudniu 1932 roku, polscy inżynierowie złamali jej szyfr)


















Mimo to dzięki demonstracji siły militarnejNiemcy dwukrotnie ugięły się pod polskim ultimatum co pozwoliło uzyskać pewne ustępstwa oraz zawarcie  paktu o nieagresji. Po śmierci Piłsudskiego, rozpoczęła się polityka balansowania pomiędzy III Rzeszą a ZSRR. Nowy marszałek, gen Edward Rydz-Śmigły określił stan polskich sił zbrojnych jako "bliski katastrofy". Mimo, że Niemcy odbudowali potęgę gospodarczą, to Niemieccy generałowie nadal obawiali się polskiego wojska, uważali że Niemcy będą gotowe do wojny dopiero w 1942 roku i stanowczo sprzeciwiali się atakowi na Polskę we wrześniu 1939 roku, czym wywołali wściekłość Hitlera.


niedziela, 12 stycznia 2014

Huzarzy Śmierci - elitarna polska jednostka, która niosła śmierć

W 1920 roku, gdy nad Wisłę nadciągnęła "czerwona zaraza",  młode państwo polskie było w beznadziejnej sytuacji. Armia, która w maju triumfalnie wkraczała na ulice Kijowa, już latem została zmuszona do odwrotu  pod Warszawę. Potrzebna szybko była jednostka, która przeciwstawiła by się armii Budionnego i Woroszyłowa. W lipcu 1920 roku, porucznik Józef Siła-Nowicki otrzymał rozkaz stworzenia ochotniczego oddziału kawalerii w Białymstoku. I tak  23 lipca powstał Ochotniczy Dywizjon Jazdy 1 Armii. O samym dowódcy nie wiadomo dziś prawie nic; nie zachowały się nawet jego fotografie. Wiadomo jedynie, że uczestniczył w pierwszej wojnie światowej, w armii któregoś z zaborców. Siła-Nowicki nazwał swój nowo powstały oddział, dywizjonem Huzarów Śmierci. Prawdopodobne jest, że nazwę tę przejęto od pruskiej elitarnej kawalerii, która wsławiła się w czasie wojny z Francją w 1870 i  podczas I wojny światowej. Husarze nosili czarne mundury, a na czapkach zaraz pod orzełkiem widniały charakterystyczne emblematy - czaszka ze skrzyżowanymi piszczelami lub mieczami na tle krzyża rycerskiego.

Już kilka dni po utworzeniu jednostki, zgłosiło się 50 ochotników. Były to głównie niedobitki z rozbitych oddziałów walczących na wschodzie z Armią Czerwoną. Po niedługim czasie do jednostki zaciągnęło się ok. 500 ochotnikó. Utworzono więc, 2 szwadrony konnych i  pluton ciężkich karabinów maszynowych.

Swój chrzest bojowy Dywizjon Huzarów przeszedł niedaleko wsi Dzierzby, gdzie żołnierze z pieśnią na ustach przeprowadzili zwycięską szarżę na bolszewików; w walce zdobyto dwa karabiny maszynowe.
Wkrótce do Huzarów włączono Samodzielny Szwadron Policji Konnej, który zbierał się w Łodzi. 118 żołnierzy przedstawiało wysoką wartość bojową, ponieważ byli to przeważnie weterani I wojny światowej, którzy walczyli w armiach zaborców.
Zaświadczenie o nadaniu odznaki Huzarów Śmierci z podpisem porucznika Siły-Nowickiego 

13 sierpnia Huzarzy skierowani zostali do patrolowania rejonów rzeki Narwi, gdzie mieli zapobiec przekroczeniu przez Sowietów, tej ostatniej naturalnej przeszkody przed stolicą; w razie ataku musieli stawiać opór aż do przybycia piechoty. Najcięższe boje dywizjon stoczył o przyczółek mostowy, gdzie kilkakrotnie udało im się odeprzeć liczebniejszych komunistów. Podwładni  porucznika Siły-Nowickiego zajęli także miasteczko Serock, gdzie zdobyli 5 ekaemów, 30 koni i wzięli do niewoli 50 jeńców. W pogoni za uciekającym przeciwnikiem pojmali kolejnych 100 jeńców. W bitwie pod Myszyńcem, w walce z dużo liczniejszym przeciwnikiem, zdobyli aż osiem radzieckich dział. W tym miejscu należy zaznaczyć, że Huzarze nie przegrali ani jednej bitwy. Żołnierze z pod znaku trupiej czaszki szybko zyskali złą sławę w szeregach wrogich wojsk. Wszystko dzięki pogłoską, że Husarze są bezwzględni, a pojmanych zabijają na miejscu. Dziś trudno określić ile w tym jest prawdy. Do naszych czasów  nie zachowały się prawie żadne dokumenty dotyczące Dywizjonu Huzarów Śmierci. Dlatego też trudno potwierdzić lub odrzucić te plotki. Lecz pewne jest, że to czerwonoarmiści pierwsi zaczęli zabijać jeńców, palić wsie i dokonywać rabunków. 


W listopadzie 1920 roku dywizjon przeniesiono na wileńszczyznę, gdzie zostali włączenie do Armii Litwy Środkowej. 27 kwietnia 1922 roku jednostkę rozwiązano, a na jej podstawie powstał II Dywizjon 3 Pułku Strzelców Konnych.