poniedziałek, 23 czerwca 2014

Jak polski szpieg Kazimierz Leski wykradł plany Wału Atlantyckiego...

Był jednym z asów polskiego wywiadu. Podróżował po III Rzeszy podając się za niemieckiego porucznika. Jednak po pewnym czasie uświadomił sobie, że im wyższa ranga fałszywej tożsamości tym łatwiej oszukać Niemców. Dlatego powstał gen. Julius von Hallman, któremu Niemcy sami przekazali plany Wału Atlantyckiego. Po małym zamęcie wywołanym zniknięciem von Hallmana, Leski powrócił tym razem jako Karla Leopolda Jansena. W 1944 roku dowodził kampanią w Powstaniu Warszawskim. Niemcy nigdy go nie złapali.

Kazimierz Leski urodził się 21 czerwca 1912 roku w Warszawie, jako syn inżyniera  Juliusza Leskiego. Otrzymał solidne wykształcenie uczęszczając najpierw do VIII Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie, a potem studiując na Wydziale Mechanicznym potem Państwowej Wyższej Szkoły Budowy Maszyn i Elektroniki. W 1936 roku wyjechał do Holandii, gdzie pracował w stoczniach jako inżynier. Tam na zamówienie Polskiej Marynarki Wojennej uczestniczył w projektowaniu łodzi podwodnych ORP "Orzeł" i ORP "Sęp". Był doskonałym poliglotą- znał  perfekcyjnie język niemiecki, angielski i francuski oraz holenderski w stopniu komunikatywnym ..
W obronie wrześniowej brał udział jako pilot samolotu Lublin R-XVIII F. Jednak nie poszczęściło mu się  i już 17 września został zestrzelony przez czerwonoarmiejców i wzięty do niewoli. Dzięki sprytowi błyskawicznie zbiegł z niewoli. Po powrocie do Warszawy szybko dołączył do konspiracji, która dopiero nabierała kolorytu. Najpierw działał w organizacji wywiadowczej Muszkieterzy, po jej rozwiązaniu jak wielu innych przeszedł do Związku Walki Zbrojnej (ZWZ), dokładnie do oddziału Informacyjno-Wywiadowczego. Pełnił tam kilka funkcji, między  innymi powołał do  życia Sektor odpowiedzialny za prześwietlanie i zbieranie Informacji o niemieckich siłach wywiadowczych, w których skład wchodziła Sicherheitspolizei , czyli Policja bezpieczeństwa, Abwehry-niemiecki wywiad wojskowy oraz Gestapo. Dodatkowo pełnił funkcję szefa referatu "998", czyli działu bezpieczeństwa centralnego AK. Z początku oddział  był odpowiedzialny za utrzymywanie łączności z więzieniami, w których zostali osadzeni członkowie podziemia.  Pod koniec  1943 roku komórka objęła wszystkie sprawy dotyczące bezpieczeństwa AK. Leski udzielał się także w Biurze Studiów Wojskowych Oddziału II, gdzie kierował działem "Komunikacja" odpowiadającym za kontrolowanie całego transportu od samochodowego do wodnego na terenie III Rzeszy i przyłączonych do niej obszarów.
Podróże Kazimierza Leskiego rozpoczęły się od piekielnie niebezpiecznej komórki "666". Była ona odpowiedzialna za przecieranie lądowych szlaków przerzutowych dla kurierów AK, którzy pokonywali tysiące kilometrów w drodze do Wielkiej Brytanii, gdzie urzędował tymczasowych rząd na emigracji i często z powrotem do Polski. Na początku wojny podróżowano przez Rumunię, Węgry i dalej na Zachód. Lecz podróż taką trasą okazywała  się trwać zbyt długo. Po wyzbyciu się oporów stworzono nową, szybszą i o wiele bardziej niebezpieczną. Wiodła ona przez terytorium III Rzeszy, Francję, Hiszpanię i przez brytyjski Gibraltar,  a potem już drogą  powietrzną do Wielkiej Brytanii. Leski znając realia podróży po Europie Zachodniej z podrabianymi dokumentami stwierdził, iż łatwiej  pracowałoby mu się  gdyby został członkiem Wermachtu. Tak też zrobił...został porucznikiem Wermachtu. W tym przebraniu odbył kilka misji do Brukseli i. Paryża. Po jakimś czasie uświadomił sobie, że był to  strzał w dziesiątkę, ale czym  wyższa ranga fałszywej tożsamości tym Niemcy łatwiej dają się oszukać. I tak powstał gen. Julius von Hallman. Leski zaopatrzony w wyśmienicie podrobiony zestaw generalskich dokumentów, ręki cichociemnego Stanisława Jankowskiego i ubrany w idealnie odwzorowany mundur generalski, rozpoczął podróżne po Europie.

Generał Hallman był wybitnym specjalistą w dziedzinie umocnień, dlatego często odwiedzał Francję, a dokładnie Paryż gdzie mieścił się sztab gospodarczy armii marszałka Gerda von Rundstedta. W sztabie służył nieocenioną pomocą dla inżynierów budujących umocnienia na wybrzeżach Atlantyku. Pewnego razu, przy kolejnej wizycie złożył sztabowcom propozycje zorganizowania przedsiębiorstwa, przeznaczonego do budowy umocnień na zachodnim wybrzeżu Francji. Po krótkim zastanowieniu zgodzili się, dostarczając przebranemu Leskiemu dokładne plany umocnień i zaliczkę w kwocie 500 marek. I w tym momencie nastąpiło coś niezwykle dziwnego, generał  Hallman przepadł w niewyjaśnionych okolicznościach. Niemcy byli zdezorientowani. Nie dość, że zgubili wysokiej rangi oficera, to jeszcze razem z nim  ściśle tajne plany budowy ogromnego systemu umocnień. Na nogi postawiono wszystkie jednostki Gestapo i Abwehry stacjonujące we Francji. Jednak po generale nie  zostało ani śladu, co było wysoce nieprawdopodobne. Dopiero cała sprawa wyjaśniła się po skontaktowaniu z macierzystą jednostka von Hallmana, stacjonującą na froncie wschodnim. Okazało  się bowiem, że ktoś taki jak gen. Julius von Hallman nigdy nie  istniał.
Marszałek Gerd von Rundstedt (Pierwszego z lewej) w otoczeniu Żołnierzy podczas inspekcji nad wybrzeżem Atlantyku. Luty 1943 rok 

Jasne było, że po  zdobyciu i przekazaniu na początku roku 1943 planów Wału Atlantyckiego gen. Hallman musiał zniknąć ze sceny. Jednak Leski nie  zrezygnował tak łatwo z dalszego ośmieszania Niemców. Zmieniwszy wygląd, powrócił za  kilka miesięcy do Paryża jako  gen. Karl Leopold Jansen. Oczywiście z nowymi dokumentami i co najważniejsze już nie odwiedzał sztabu Gerda von Rundstedta. W skórze Karla Jansena jeszcze przez kilka miesięcy działał w wywiadzie.
Po powrocie do Polski, stanął do walki w powstaniu warszawskim jako dowódca stworzonej przez siebie kompanii batalionu Miłosz, z którą między innymi brał udział  w zdobywaniu gmachu YMCA. Po kapitulacji uciekł z kolumny jenieckiej.

W chwili wejścia Sowietów do Polski, podjął pracę w Stoczni Gdańskiej, utrzymując cały czas kontakt  z podziemiem. Pełnił funkcję szefa sztabu obszaru zachodniego Delegatury Sil Zbrojnych. Podczas pierwszego aresztowani udało mu się zbiec. Mniej szczęścia miał w lipcu 1945 roku, gdy został aresztowany po raz drugi  drugi przez UB. Skazano go na 12 lat więzienia. Wyrok zmniejszono do sześciu lat. Po odbyciu kary Kazimierza Leskiego skazano ponownie na 10 lat "Za współpracę z okupantem". Wyszedł po odbyciu niespełna polowy kary, w 1955 r.
Tablica Pamiątkowa na domu Przy ul. Nowy Świat 2 w Warszawie


Co najważniejsze, Kazimierz Leski nigdy nie został rozpracowany przez Niemców. Może dlatego, że w różnych okresach działał jako : "37", "Bradl", "Leon Juchniewicz", "Karol Jasiński", "Juliusz Kozłowski", ". Gen. Julius von Hallman", ". Gen. Karl Leopold Jansen", oraz "Jules Lefebre". Za męstwo został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i 3-krotnie Krzyżem Walecznych. W 1995 r.. Instytut Yad Vashem przyznał mu tytuł  Sprawiedliwy wśród Narodów Świata.

Zmarł 27 maja 2000 r. i został pochowany na Starych Powązkach

3 komentarze:

  1. To piękna karta z nieznanej historii !!!nigdy nie słyszałem o takim BOHATERZE!!! bo na takie miano zasługuje!!

    OdpowiedzUsuń
  2. że też nigdy o nim nie słyszałem ?
    jeśli to wszystko jest prawda to bohater i gotowy scenariusz na film sensacyjny

    OdpowiedzUsuń